Pokazywanie postów oznaczonych etykietą rolki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą rolki. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 7 maja 2013

O rzeczach umykających uwadze

Dzisiaj krótka impresja obiadowo-lodówkowa.

Po pierwsze, obowiązki kucharza dzisiejszego dnia spadły na mnie, jako że wróciłem wcześnie z pracy. Koncepcja posiłku zrodziła się w mojej głowie dość szybko, sama głowa okazała się jednak problematyczną częścią ciała - wszystko dlatego, że postanowiłem wczoraj zainaugurować tegoroczne juwenalia krakowskie i wsparłem polskie browarnictwo w uroczym, zatłoczonym plenerze miasteczka studenckiego. Klimat, jak co roku, niepowtarzalny (mam niebywałą słabość do tych hedonistycznych, młodzieńczych spędów), ale dzisiaj trzeba było odcierpieć uroki dnia poprzedniego. Do kucharzenia wziąłem się więc dopiero późnym popołudniem, na szczęście z niezłym efektem. Klasyczny filet z kurczka, młode ziemniaczki, do tego tzatziki i sosik pieczarkowy (prosta rzecz, podpatrzona tutaj: http://kuchnia-domowa-ani.blogspot.com/2012/03/sos-pieczarkowy.html) - zostałem pochwalony, a i mój brzuszek wydał się kontent.

Co do lodówki, to jakiś czas temu odbyłem ze swoją znajomą imprezową konwersację, w trakcie której padła kwestia mycia tego przydatnego sprzętu kuchennego. Otóż koleżanka uświadomiła mi mój olbrzymi błąd! Muszę w tym miejscu przyznać się do okropnej maniery: moje pedantyczne usposobienie doznaje bowiem licznych wyjątków. Niektóre z tych wyjątków wynikają z roztargnienia/nieuwagi, inne po prostu z niechęci do danego Sprawunku. Takim zniechęcającym mnie Sprawunkiem jest na przykład szorowanie kabiny prysznicowej, szkaradność! Z kolei Sprawunek w postaci sprzątania lodówki stanowi wyjątek płynący z nieuwagi i nieświadomości. I tak okazało się, że moja lodówka od wielu miesięcy nie zaznała czystości - żyjące w niej bakterie w tym czasie z pewnością dokonały sporego skoku cywilizacyjnego; co najmniej wynalazły koło, a kto wie czy nie wskoczyły nawet na etap systemu feudalnego z wszystkimi tego technologiczno-społecznymi konsekwencjami. Znajoma była zbulwersowana, a jej argument, że miejsce, w którym przechowuje się żywność, powinno być wypolerowane na błysk, przemówił do mojej wyobraźni. Na szczęście, okazało się, że pucowanie lodówki nie jest zajęciem niewdzięcznym; to coś jak mycie okien, tylko wygodniejsze, mniej męczące, a równie satysfakcjonujące z uwagi na końcowy efekt - przejrzystość szkła lodówkowych półek. Teraz lodóweczka mile łechce spojrzenie gospodarza, zwłaszcza że jej wnętrze uległo wypełnieniu - dopadł mnie chyba problem żywieniowego bogactwa.

Nawiązując jeszcze do poprzedniej notki - jazdę próbną na rolkach odbyłem! Nie jestem chyba w przypadku rolek takim beztalenciem jak odnośnie łyżew, więc może będą ze mnie ludzie. Ale pewnie jeszcze przez długie miesiące będę stanowił zagrożenie dla pieszych (hamowanie wcale nie jest łatwe!).

Sprawunki na dzień dzisiejszy zrealizowano w, powiedzmy, 75%. Plan na resztę tygodnia nie jest sprecyzowany, wszystko zresztą będzie tłem dla czwartkowego koncertu Kultu. Poznaj swój raj!

niedziela, 5 maja 2013

Sprawunek: definicja i zastosowanie


Pod terminem Sprawunki należy rozumieć bardzo szeroką kategorię czynności ściśle bądź luźniej powiązanych z gospodarstwem domowym: od klasycznej, domatorskiej sztafety z szufelką i zmiotką w ręku po slalom między półkami w osiedlowym hipermarkecie. Do Sprawunków zaliczają się również Perypetie Kuchenne, w skład których wchodzi zarówno przygotowanie frykasów różnego sortu, jak i zatarcie śladów po kulinarnej orgii. Specyficzną subkategorią są Sprawunki Typowo Męskie – podczas gdy pozostałe sprawunki można by zbiorczo określić mianem Sprawunków Typu Unisex, Sprawunki Typowo Męskie działają niczym zastrzyk testosteronu. Wymiana żarówki, przykręcenie gniazdka, przegląd roweru po zimie – to współczesne substytuty prehistorycznego polowania na lwy. W każdym razie stanowią one współcześnie mniejszość czynności codziennych, zdominowanych przez kategorię Unisex.

Dzień weekendowy jest pod względem Sprawunków wręcz modelowy. Dzisiejsza niedziela ma jednak kilka smaczków, które czynią wyłom w modelowym planie dnia.

Po pierwsze, majówka spędzona u teściowej w L. przysporzyła mi nie lada cierpienia. Otóż mieszkanie dzielić musiałem z królikiem Leopoldem, dość urokliwym (choć niezbyt towarzyskim) futrzakiem, który pośród wielu walorów charakterologicznych i estetycznych, ma też jedną zasadniczą wadę – bardzo nie lubi się z moją alergią. Atak w mój czuły punkt (sfera nosowo-gardłowa) gwarantuje szybkie zwycięstwo, w opisywanym przypadku pełne kichania i niekontrolowanych łez. Co za słabeusz!

O Leopoldzie wspominam nie bez przyczyny – po powrocie do domu bowiem musiałem poczynić serię Sprawunków niwelujących zgubne działanie króliczej broni masowego rażenia. Należę na szczęście do kategorii chłopców potrafiących obsłużyć pralkę – niestety w swoim sprawunkowym szale nie przewidziałem, że moje lokum ma ograniczoną ilość powierzchni (wąskich, długich, nasłoniecznionych) służących suszeniu Rzeczy. I w związku z powyższym Rzeczy otaczają mnie teraz, wiszą na krzesłach, deskach do prasowania, zimnych kaloryferach, promieniując orzeźwiającą wilgocią i tworząc w mieszkaniu chorobliwy, tropikalny klimat. Nierozsądnie, chłopcze!

Punkt drugi dnia to zakupy. W gruncie rzeczy nic ciekawego, za wyjątkiem faktu, iż poczynione w snobistycznej Almie. Uwielbiam, po prostu uwielbiam sery pleśniowe wszelkiego sortu! Lista dzisiejszych zakupów opiewała jednakże na co innego - i właśnie z pomocą zdobytych produktów zmajstrowałem naleśniki po ukraińsku. Mmmm, pychota! Dobrze, że jakiś inżynierski geniusz wymyślił w swoim czasie blender, co wydatnie skraca farszowe męki. Dużo zmywania po fakcie. Ot, i tak zleciało pół dnia służącego wypoczynkowi.

Na wieczór plan nie-Sprawunkowy: najpierw znajomy wpada w odwiedziny z jakowymś geszeftem, potem idę pierwszy raz w życiu założyć rolki na nogi! Uchowałem się od rolek przez tyle lat, a teraz mi wstyd i będę się uczył jeździć po ciemku!